W lipcu 2025 roku odbyła się niezapomniana wyprawa Szkocja Off-Road 2025. Przez 12 dni turlaliśmy się po trasie North Coast 500, Highlands i wyspie Skye – oczywiście w kolumnie terenówek 4×4. Były błota, były klify, były owce na drodze i piwo w pubach. A poniżej znajdziecie naszą relację dzień po dniu – żebyście wiedzieli, że w 2026 roku naprawdę warto dołączyć!

Dlaczego warto pojechać do Szkocji off-road?
To kraina gór, klifów i jezior, gdzie off-road nabiera wyjątkowego charakteru. Ruch lewostronny, wąskie dróżki z mijankami, dzika przyroda i zmienna pogoda – to wyzwania i atrakcje, które czekają na każdego kierowcę.
W wyprawie uczestniczyło 11 złóg z Polski (23 osoby).
Dzień 1 – 7 lipca 2025
Start w Hull. Z promu zjechaliśmy pełni energii i nadziei, że Anglicy szybko przyzwyczają nas do ruchu lewostronnego. Już po kilku kilometrach zrozumieliśmy, że to nie jest tak proste, jak wygląda w filmach – rondo potrafi wycisnąć z człowieka więcej potu niż trial w błocie.
Po drodze klasyka – zakupy w Lidlu (tak, jest też w Anglii) i obowiązkowy burger dla podładowania sił.
Pierwszy nocleg wypadł na kempingu w Drymen. Warunki jak na farmie – czyli prawie „dziko”. Ale klimat? Bezcenna inauguracja – gwiazdy nad głową, zimne piwo w ręku i pierwsze anegdoty z drogi.
















Dzień 2 – 8 lipca 2025
Ruszyliśmy w stronę Parku Narodowego Loch Lomond and the Trossachs. Góry, jeziora i asfalt tak wąski, że gdyby spotkały się dwa Defendery, to jeden musiałby cofać pół kilometra.
Było trochę zwiedzania, trochę zakupów, a przede wszystkim – pierwsze prawdziwe „widokowe postoje”, gdzie każdy nagle stawał fotografem National Geographic.
Wieczorem dotarliśmy na Glen Nevis Caravan Park – kemping z pełnym wypasem. Po pierwszej nocy „na dziko” poczuliśmy się jak w pięciogwiazdkowym spa.
















Dzień 3 – 9 lipca 2025
Dzień atrakcji na każdą kieszeń i gust. Kto chciał, poszedł na most linowy, kto wolał kino, ten podziwiał wiadukt Glenfinnan – znany z Harry’ego Pottera. A reszta? Polowała na szkockie fast foody.
Potem most Skye Bridge i wjazd na wyspę Skye – krainę mgieł i owiec.
Kemping Staffin nie rozpieszczał standardem, ale mieliśmy za to wieczór w stylu „życie na wyspie”. I to bez szkockiej mżawki – prawdziwy cud!












Dzień 4 – 10 lipca 2025
Rano – eksploracja wyspy Skye: plaże, gdzie ponoć widać ślady dinozaurów, i skansen, w którym można było poczuć się jak szkocki farmer sprzed 200 lat.
Potem przeprawa promowa i… bum! Wreszcie na North Coast 500 – naszej wymarzonej trasie.
Kemping Sands przywitał nas plażą tak szeroką, że aż korciło, żeby sprawdzić, czy da się tam zrobić próbę „drag race” terenówką. Niektórzy się nawet odważyli na kąpiel w Atlantyku – temperatura wody sprawiła, że adrenalina starczała na cały wieczór.
















Dzień 5 – 11 lipca 2025
Trasa przez Highlands – 240 km samych widoków i zakrętów.
Kto miał odwagę, zatrzymywał się na spacer do wodospadów i kanionów. Kto nie – ten ratował sprzęgło i hamulce, bo droga nie wybaczała błędów.
Dojechaliśmy do Sango Sands Oasis – kempingu zlokalizowanego tak pięknie, że nikt nie narzekał na pośpiech, bo trzeba tam było dotrzeć przef 17:00. Plaża pod nosem, pub za rogiem – idealny przystanek na połowie trasy.
































Dzień 6 – 12 lipca 2025
Dzień „chill”. Tylko 188 km, mniej serpentyn i więcej luzu.
Największą atrakcją była latarnia morska Dunnet Head – najdalej na północ wysunięty punkt Szkocji. Widoki takie, że człowiek zapomina, że od rana nie jadł porządnego śniadania.
Wieczorem rozbiliśmy się na Wick River Campsite – cywilizacja wróciła w postaci ciepłych pryszniców i prądu do lodówki z piwem.




















Dzień 7 – 13 lipca 2025
Wick – port, gdzie kiedyś łowiono więcej śledzi niż w całej Polsce razem wziętej. Dziś raczej spokojne miasteczko, ale historia rybaków robi wrażenie.
Po spacerze ruszyliśmy na kolejny etap pełen zakrętów i monumentalnych widoków.
Kolejny nocleg był na Pondside Camping – miejsce nieduże, ale klimatyczne. Idealne na wieczorne rozmowy przy piwie lub whisky, między innymi o tym, czy Nessie naprawdę istnieje i czy dałaby się wyszarpać z wody liną kinetyczną…




















Dzień 8 – 14 lipca 2025
Wreszcie Loch Ness! Oczywiście nikt nie zobaczył potwora, ale za to każdy zrobił 20 zdjęć w stylu „tu właśnie coś się ruszyło”.
Do tego ruiny zamku Urquhart – idealny punkt widokowy. Dla równowagi – Muzeum Loch Ness, które pokazało nam wszystkie teorie spiskowe w pakiecie. Potem Fort George – solidna forteca, która nigdy nie doczekała się szturmu.
Dzień zakończyliśmy luksusowo – w hotelu Leonardo w Aberdeen. Po tylu nocach w namiotach – łóżko z prawdziwym materacem to był raj.




















Dzień 9 – 15 lipca 2025
To był dzień zasłużonego odpoczynku – cały dzień w Aberdeen. Kto chciał, szedł na plażę, kto wolał – wybierał puby i browary. Union Street kusiła sklepami, a Duthie Park – spokojem.
Wieczorem wszyscy spotkali się na piwie, żeby udowodnić, że nawet dzień bez jazdy terenówką można przeżyć z uśmiechem.
























Dzień 10 – 16 lipca 2025
Rano – zamek Dunnottar. Ruiny stojące na klifie wyglądają jak scenografia do filmu fantasy. Potem gorzelnia Royal Lochnagar – degustacja whisky (oczywiście dla pasażerów, kierowcy tylko wąchali). Kulminacja dnia – Balmoral, czyli letnia rezydencja rodziny królewskiej.
Wieczorem na kempingu Perth Caravan Park & Camp Site porównywaliśmy te pałace i ogrody do naszych namiotów dachowych. Uznaliśmy zgodnie, że nie mamy źle! Nie wiadomo, czy taki wniosek byłby możliwy bez whisky i piwa…




























Dzień 11 – 17 lipca 2025
Celem głównym tego dnia był Edynburg – miasto, które potrafi zachwycić każdego. Royal Mile, zamek, kawiarnie, muzea – aż trudno było zdecydować, gdzie iść.
Potem dodatkowo dwa zamki: Blackness i Tantallon, bo przecież od nadmiaru średniowiecznych murów jeszcze nikt nie umarł.
Wieczorem dotarliśmy do Newcastle i zakończyliśmy dzień w hotelu Cairn – ostatnia noc „na lądzie”.
























Dzień 12 – 18 lipca 2025
Ostatni etap – szybki powrót do Hull. Zanim weszliśmy na prom, zajrzeliśmy do Streetlife Museum – idealny finał dla fanów transportu. Potem już tylko terminal i rejs do Rotterdamu. W głowie jedno pytanie: kiedy następna wyprawa?












Chcesz przejechać tę trasę?
Kup Przewodnik do samodzielnej jazdy!

albo jedź z nami w 2026 roku!
Liczba miejsc ograniczona, bo owce na drogach nie lubią tłoku…










